Przyszedł czas, by przystąpić do finałowej fazy operacji. Musiał jakoś powiązać ze sobą „ochotników”, których miał zabrać na międzygwiezdną przejażdżkę. Napisał więc do nich wszystkich wiadomość o treści:

Szanowni Państwo,

witam po raz kolejny. Mam nadzieję, że nie wzięliście mojej poprzedniej wiadomości za żart. Niniejszą wiadomość wysyłam do wszystkich wybranych, możecie Państwo drogą mailową (jeszcze działa, hehe) zapoznać się, bo spędzicie – przy odrobinie dobrej woli z waszej strony – sporo waszego ziemskiego czasu razem. Jak zapewne zauważyliście, na waszej planecie od kilku dni panuje chaos. Być może też nie umknęła waszej uwadze wiadomość, że na Księżycu wylądował tajemniczy obiekt, nad którego istotą rządy państw poważnych łamią sobie głowy. Jednakże zamieszanie i związane z tym nieszczęścia nie są wywołane naszym (bo to my wylądowaliśmy na Księżycu) pojazdem; chaos wywołany jest tym, że nie działa Facebook i kilka innych podobnych portali… Jakże łatwo rozpętać piekło. Nie chwaląc się, ja to wyłączyłem, w ramach eksperymentu. O szczegółach opowiem państwu już na naszym pokładzie, o ile zechcecie państwo z nami lecieć… Za dwa dni w waszych miastach, w głównych ich miejscach, wylądują nasze stateczki. Nie da się ich nie zauważyć. W związku z powyższym proszę, byście byli w tłumie (tłum się na pewno zbierze), a my was wychwycimy. Przypominam o zabraniu rzeczy osobistych.

Z poważaniem,

Sebis.

Adresaci uzyskali dostęp do adresów mailowych pozostałych. Pierwsza zareagowała Sylwia Gill, wysyłając do pozostałych e-mail z zapytaniem, o co chodzi i z prośbą, by więcej nie strojono sobie z niej żartów.

Tymczasem na Ziemi w dalszym ciągu działy się rzeczy straszne. Ludzkość masowo protestowała, popełniano samobójstwa i zabójstwa; podpalono siedzibę facebooka, twittera, instagrama, tiktoka i kilku innych social media; władze wielu krajów zaapelowały do włodarzy tychże z prośbą o przywrócenie działania; tamci zgodnie opowiedzieli, że nie są za to odpowiedzialni, a sztaby specjalistów na całym świecie nie ustają w wysiłkach, by przywrócić poprzedni stan. Wyznaczono olbrzymie nagrody zarówno dla tych, którym uda się włączyć portale, jak też (w niektórych krajach) za głowy ich twórców.

Profesor Nopregariani odpowiedział na wiadomość od Sylwii, skłaniając się ku twierdzeniu, że nie wyklucza, że wiadomość jest prawdziwa. Na wszelki wypadek e-mail przekazał jednak władzom. Odpisał, że za dwa dni będzie na konferencji w Nowym Jorku i z pewnością będzie zwracał uwagę, czy nie dzieje się coś dziwnego, a w każdym razie dziwniejszego od i tak trwających już rozruchów. Ostap Czopenko odpowiedział w sposób mało dyplomatyczny, posyłając wszystkich, łącznie z tajemniczym Sebisem do wszystkich diabłów, w mało wyszukanej angielszczyźnie obiecując mu, co zrobi, gdy już go namierzy; w wiadomości od Ostapa były również zawarte teorie dotyczące pochodzenia Sebisa oraz zajęć zawodowych jego przodków zarówno po mieczu, jak po kądzieli. Obietnice zawierały również wyuzdane sceny homoseksualnego seksu, w tym takżee z użyciem gadżetów. Jose Manuel Mendez zignorował wiadomość, jak co dzień przystąpił do analizy badań, po czym wszedł na domową bieżnię i włączył telewizor, by z obojętnością obejrzeć kolejną porcję informacji ze świata.

Sebis tymczasem próbował zaprowadzić jako taki porządek na statku i wokół niego. Poprosił Pupusa o zwołanie zebrania. Pierwszy głos (dość niepewnie) zabrał Pupus.

-Poproszę kapitana Sebisa o zreferowanie, na jakim jesteśmy etapie i jak nasi przemili gospodarze zareagowali na naszą obecność.

-Nasi gospodarze nie zareagowali na naszą obecność w ogóle. Interesuje się nami zaledwie garstka osób z kręgów władzy oraz etatowych badaczy przestrzeni kosmicznej. Cała populacja zajęta jest czym innym…

– Czym? – Pupus przybrał groźniejszą minę.

-Populacja Ziemi – jak nazywają swoją planetę tubylcy – od kilku obrotów pogrążona jest w chaosie. Oczywiście z powodu dowcipu, jaki im wyrządziłem.

-Czy wiele jest ofiar śmiertelnych? Mam nadzieję, że nie przekroczyliśmy norm, które wyznacza nam nasze kierownictwo.

-Do normy – czyli doprowadzenie do śmierci 3 procent populacji – jest jeszcze daleko. Ale już niedługo przyczyna zamieszek ustanie – przywrócę wszystko do stanu normalności. Jak zdążyłem się zorientować w ich mentalności, będzie jeszcze trochę ofiar z powodu radości, ale to już się nie liczy…

-Kapitanie Sebis, liczy się. Ja zapowiadam, zostanie pan pociągnięty do odpowiedzialności…

Sebis zdawał się nic sobie nie robić z pogróżek szefa.

-Niebawem przystępujemy do finału naszej misji. Proszę naszych etatowych przebierańców o przygotowanie się do wyjścia na powierzchnię. Macie już na swoich urządzeniach dokładne zdjęcia tubylców i kwestie do wypowiedzenia w miarę zrozumiałej transkrypcji. Przyznam jednak, że pierwszy raz spotykam się z takim oporem wśród mieszkańców odwiedzanej przez nas planety. Jak dotychczas nigdy nie zdarzało się, by spośród wytypowanych osobników połowa w ogóle nie była zainteresowana współpracą…

-Może są na zbyt wysokim poziomie rozwoju, niż zakładaliśmy? – odezwał się jakiś głos z sali

-Powiedziałbym, że na zbyt niskim – kontynuował Sebis – na chwilę obecną mamy dwie osoby do przechwycenia. I też nie będzie z nimi łatwo. Mieszkańcy Ziemi są mało ufni, a przy tym krnąbrni i buntowniczy…

-To zupełnie jak Pan, Sebis! – zagrzmiał nagle Pupis – zdaje sobie pan chyba sprawę, że nie wypełnia pan poleceń! Ja na pana złożę raport!

-Ja jednak stoję na stanowisku – ciągnął ten sam głos z sali – że można zaryzykować twierdzenie, że o ile technologicznie stoją nisko, to może moralnie i duchowo wysoko, jeśli nie chcą z nami lecieć…

-Ho ho, to nasz Sebis byłby wówczas koroną w hierarchii stworzenia – cedził sarkastycznie kapitan Pupis – on po mistrzowsku obchodzi polecenia, regulaminy i nakazy.

CDN…